Świat daje nam to, co sami wnosimy
- Familiaris

- 18 lip
- 3 minut(y) czytania
W codziennym zabieganiu często mamy wrażenie, że świat jest przeciwko nam – zbyt szybki, zbyt głośny, zbyt obojętny. Ale czy rzeczywiście taki jest, czy może jedynie takim go odbieramy? Refleksja nad tym prowadzi do głębokiego, choć niełatwego wniosku: świat bardzo często odpowiada nam tym, co sami do niego wnosimy.

„Nie widzimy rzeczy takimi, jakimi są. Widzimy je takimi, jakimi my jesteśmy.”– Anaïs Nin
Lustro, nie mur
Psychologia nazywa to zjawisko „projekcją” – przypisujemy innym nasze własne emocje, intencje czy lęki¹. Jeśli jesteśmy wewnętrznie sfrustrowani, zmęczeni lub pełni niepokoju, to nawet najspokojniejsze wydarzenia możemy odebrać jako stresujące. Tymczasem ci sami ludzie, te same miejsca i sytuacje mogą być przez innych odbierane zupełnie inaczej – spokojnie, z nadzieją czy wdzięcznością.
Zamiast więc traktować świat jak mur, od którego się odbijamy, warto zobaczyć w nim lustro. Nie dlatego, że wszystko zależy od nas – ale dlatego, że nasza postawa zmienia sposób, w jaki odbieramy rzeczywistość. Jak pisał św. Augustyn: „W twoim wnętrzu mieszka prawda; nie szukaj jej na zewnątrz”².
Efekt „wewnętrznej pogody”
Znany psychoterapeuta Carl Rogers mówił o „wewnętrznej pogodzie” – stanie ducha, który wpływa na nasze relacje i decyzje³. Jeśli wnosimy do świata zaufanie, otwartość, dobro – znacznie częściej spotykamy je również na zewnątrz. Działa tu zasada podobna do efektu zwierciadła – ludzie odpowiadają emocjami na emocje, tonem na ton, zaufaniem na zaufanie.
To nie jest naiwna zasada „myśl pozytywnie, a wszystko się ułoży”. Raczej: przemieniaj siebie, a przemienisz swoją percepcję świata. To różnica między oczekiwaniem od życia, że będzie „lepsze”, a decyzją, by samemu być dobrym jego współtwórcą.
Wschód i Zachód: dwa spojrzenia, jeden sens
W tradycji chrześcijańskiej mówi się o „przemianie serca” (gr. metanoia) jako kluczu do przemiany świata. Jezus nie wzywał do zmiany systemu – wzywał do zmiany człowieka. Podobne idee znajdujemy w duchowości Wschodu: buddyzm naucza, że cierpienie bierze się z przywiązania i niewłaściwej percepcji rzeczywistości⁴. Świat nie jest „zły” – nasze przywiązania i oczekiwania czynią go trudnym.
Ciekawe, że i św. Franciszek z Asyżu, i Dalajlama, i Viktor Frankl, więzień Auschwitz, mówili w różny sposób o tym samym: że ostateczną wolność mamy wewnątrz – i to ona wpływa na to, co widzimy na zewnątrz⁵.
Świat jako echo duszy
To, co wnosimy do codzienności – sposób myślenia, ton rozmowy, intencje działań – wraca do nas jak echo. Jeśli siejemy lęk, zbierzemy nieufność. Jeśli rozsiewamy pokój – spotkamy życzliwość. Oczywiście, nie zawsze od razu i nie zawsze od tych samych ludzi. Ale świat, jak echo duszy, odpowiada naszym wibracjom.
Jak powiedział papież Franciszek w jednej ze swoich homilii: „Świat potrzebuje ludzi, którzy nie tylko rozpoznają zło, ale też wnoszą dobro – cierpliwie, cicho, z ufnością.”⁶
Wnieść światło
W czasach algorytmów, szybkiej opinii i natychmiastowej reakcji, łatwo ulec przekonaniu, że świat jest zimny i bezduszny. Ale świat to także my. I być może największym aktem odwagi duchowej dziś jest wnoszenie światła tam, gdzie inni widzą tylko cień.
Bo świat naprawdę często daje nam to, co sami wnosimy. A jeśli wniesiemy miłość, ciszę, obecność – możemy zaskoczyć się tym, jak bardzo świat potrafi odpowiedzieć.
Przypisy
Freud, S. (1911). Psychopatologia życia codziennego.
Augustyn z Hippony. (V w.). Wyznania.
Rogers, C. (1961). On Becoming a Person.
Dalajlama XIV, Cutler H. (1998). Sztuka szczęścia.
Frankl, V. E. (1946). Człowiek w poszukiwaniu sensu.
Franciszek (2015). Homilia podczas Mszy Świętej w Watykanie, 4 października.




Komentarze