Szukasz aplikacji na życie? Nie ma takiej w AppStore
- Familiaris

- 18 lip
- 2 minut(y) czytania
W erze cyfrowej transformacji, kiedy każdą potrzebę można „załatwić” za pomocą kilku kliknięć, coraz częściej zadajemy pytanie: czy istnieje aplikacja na życie? A może ważniejsze: dlaczego jej nie ma?

Świat zoptymalizowany
Mamy aplikacje do medytacji, planowania dnia, treningów, oddychania, na sen i produktywność. Każda obiecuje „lepsze życie” – szybsze, łatwiejsze, efektywniejsze. W 2024 roku średni użytkownik smartfona miał zainstalowanych 40 aplikacji, z czego korzystał regularnie tylko z 10¹. Niektóre z nich mierzą nam poziom stresu, inne doradzają, jak spać, z kim się spotkać, co zjeść. Ale wciąż – żadna nie odpowiada na pytania: po co żyję?, co to znaczy być szczęśliwym?, czy jestem kochany?
Życie bez instrukcji
Życie nie działa jak system operacyjny. Nie da się go zrestartować, zaktualizować ani przywrócić do ustawień fabrycznych. Filozofowie od starożytności do dziś podkreślają, że to właśnie niepewność, niedookreślenie i wolna wola czynią ludzkie życie pełnym². Życie nie ma wersji beta – wszystko dzieje się na żywo.
Człowiek nie funkcjonuje jak aplikacja – nie da się go zhakować, zoptymalizować ani napisać jego sensu w kodzie. I choć współczesne technologie próbują nam to zasugerować, prawdziwe pytania życiowe nadal pozostają poza zasięgiem jakiegokolwiek „interfejsu użytkownika”.
Ciekawostka: buddyjska aplikacja na śmierć
W 2021 roku w Japonii powstała aplikacja, która codziennie przypominała użytkownikowi… że umrze³. Miała pomagać w duchowej refleksji i skupieniu się na tym, co naprawdę ważne. Paradoks? Nie – echo starożytnych praktyk uważności, które kazały człowiekowi pamiętać o śmierci jako formie życia świadomego.Ale nawet taka aplikacja nie daje „gotowego przepisu” – raczej inspiruje do zadawania pytań.
AppStore jako współczesna świątynia?
Co ciekawe, badacze kultury cyfrowej zauważają, że AppStore i Google Play pełnią funkcję przypominającą dawne świątynie⁴. Ludzie przychodzą tam po pomoc, wskazówki, „ratunek”. Aplikacje stają się cyfrowymi talizmanami – mają uspokajać, organizować chaos, przynieść ulgę.
Ale różnica jest zasadnicza: świątynie proponowały pytania o sens, dobro, transcendencję. Aplikacje częściej odpowiadają na: jak szybko? jak łatwo? jak tanio?
Życie: projekt open source
Zamiast szukać „gotowej aplikacji na życie”, może warto przyjąć, że życie to projekt open source – pełen błędów, prób, aktualizacji i współdzielonej wiedzy. I – co najważniejsze – bez z góry narzuconego algorytmu.
Sztuka życia nie polega na pobieraniu gotowych rozwiązań, ale na pisaniu własnego kodu, choćby był nieperfekcyjny, a czasem wręcz absurdalny. To nie AppStore, ale nasze relacje, wartości, pytania i decyzje tworzą „interfejs egzystencji”.
Zamiast szukać aplikacji – zadaj pytanie
Nie ma aplikacji na życie, bo życie nie jest funkcją, tylko procesem. Zamiast szukać gotowego rozwiązania, może warto zatrzymać się, zadać pytanie i… nie oczekiwać natychmiastowej odpowiedzi. Czasem największą rewolucją w świecie optymalizacji jest niedoskonałość i wątpliwość. Bo życie nie potrzebuje aplikacji. Potrzebuje uważności.
Przypisy:
Statista Digital Market Outlook 2024 – App Usage Trends.
Kierkegaard, S., Albo-albo, tłum. J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1974.
WeCroak – the app that reminds you you're going to die, BBC Future, 2021.
Sługa, K., Nowe świątynie? Aplikacje jako miejsca duchowego wsparcia, w: „Religia i media”, Kraków 2022.




Komentarze