Jak większość ludzi w dobie „pandemii koronawirusa” znalazłam się w przymusowej sytuacji związanej z miejscem pobytu. Jak większość miałam inne plany na najbliższy czas – te bardziej przyziemne jak m.in. uprawianie wiosną swojego ogródka, co bardzo lubię robić, jak i planowana od dawna pielgrzymka do Medjugorie.
Ale i tak mam dużo szczęścia, tuż przed zamknięciem granic „znalazłam się” w mojej najbliższej rodzinie tzn. u córki z mężem i z wnuczkami. Decyzję o przywiezieniu mnie z Brukseli, gdzie czasowo przebywałam, do Freiburga podjęła córka z zięciem w kilka godzin, za co jestem im bardzo wdzięczna. Gdyby zdecydowali się na to dobę później, nie mogłabym już do nich przyjechać. Normalnie miałam zabukowany bilet do Freiburga na 9 kwietnia.
W życiu nic nie dzieje się przypadkowo. Zazwyczaj czas jaki mogłam poświęcić dla rodziny to były 2-3 tygodnie związane z obchodzeniem Świąt lub z wakacjami. Często w moich modlitwach prosiłam Pana Boga, ażeby jeśli będzie taka jego wola, pozwolił mi na większe uczestnictwo w życiu mojej rodziny. Zawsze inne obowiązki, czy plany „niekoniecznie konieczne” niweczyły to moje pragnienie. Teraz mogę pobyć z nimi i nacieszyć się moimi wnuczkami dłużej. Wiem, że koronawirus nie pochodzi od Boga, ale widzę że Pan Bóg pozwala, aby z każdej nawet złej sytuacji, człowiek mógł odnaleźć dla siebie jakieś dobro.
Inną sprawą w dobie koronawirusa w Niemczech (i nie tylko) są zamknięte kościoły i niemożność uczestniczenia we Mszy Świętej. Jako „senior” osoba w wieku „najbardziej narażona na koronawirusa” – jak podają media, jednocześnie jestem chyba właśnie z racji wieku osobą najbardziej potrzebującą kontaktu z żywym Bogiem – mając na uwadze być może („Pan Bóg tylko wie kiedy”) bliskie pożegnanie się z życiem tu na ziemi. Jako senior pamiętam, jak również i z historii – że w moim kraju w Polsce, zawsze, kiedy była „trwoga” uciekaliśmy się do Boga, powierzając się Bogu poprzez Kościół i duchowo i fizycznie. Kościół, który był zawsze otwarty …
Jeszcze kilka miesięcy, niecały rok temu, kiedy gdzieś usłyszałam, czy przeczytałam, że przyjdą takie czasy, że kościoły będą zamknięte i nie będzie mogła odbywać się w nich Msza Święta, wydawało mi się to tak niemożliwe i absurdalne i trudne do uwierzenia iż myślałam, że jeśli nawet kiedyś to przyjdzie to miną wieki i że na pewno ja już tych czasów nie doczekam… A jednak!!! Tak zwana pandemia koronawirusa zrobiła swoje.
Kończąc to świadectwo, dziękuję Bogu za każdy dany mi dzień, polecam Panu Jezusowi Chrystusowi i Matce Bożej opiekę nad moją Ojczyzną, rodziną i całym światem. Żywię też nadzieję, że wkrótce koronawirusowi „spadnie korona” i wiele spraw powróci na swoje właściwe miejsce.
Comments