Has i filmowa tożsamość w świecie bez korzeni
- Familiaris

- 27 lip
- 2 minut(y) czytania
Wojciech Has, jeden z najwybitniejszych reżyserów polskiego kina, pozostawił po sobie dzieła, które konsekwentnie eksplorują temat tożsamości człowieka w świecie pozbawionym trwałych punktów odniesienia. Jego filmy pełne są symboliki, refleksji nad czasem, pamięcią i kondycją jednostki w świecie rozbitym, wykorzenionym i często absurdalnym.

Świat bez zakorzenienia
Hasowskie uniwersum nie daje widzowi poczucia stabilności. Czas w jego filmach nie jest linearny, a przestrzeń — nierealistyczna, często labiryntowa, jak w Sanatorium pod Klepsydrą (1973), adaptacji prozy Brunona Schulza. To właśnie tu najdobitniej objawia się wizja świata, w którym przeszłość, teraźniejszość i przyszłość zlewają się w jedną płynną masę — uniemożliwiając zakorzenienie tożsamości w jakimkolwiek punkcie na osi czasu [1].
Tożsamość jako konstrukcja
W filmach Hasa tożsamość bohatera jest płynna, fragmentaryczna, a często zbudowana z elementów obcych lub narzuconych. W Rękopisie znalezionym w Saragossie (1965), adaptacji powieści Jana Potockiego, główny bohater przechodzi przez szereg opowieści, z których każda podważa jego dotychczasowe rozumienie rzeczywistości i samego siebie [2]. Has ukazuje tożsamość jako narrację – coś, co można opowiedzieć, zmienić, a nawet sfabrykować. Człowiek staje się tutaj nie tyle „sobą”, co efektem złożonych opowieści – własnych i cudzych.
Przestrzeń jako odbicie wewnętrznego stanu
Has nie traktuje przestrzeni filmowej w sposób realistyczny – raczej jako projekcję wewnętrznych stanów bohaterów. Labirynty, korytarze, surrealistyczne pokoje i nieistniejące stacje kolejowe nie są jedynie elementem scenografii, lecz odzwierciedleniem dezorientacji, zagubienia i poszukiwania sensu [3]. Brak stałych punktów w przestrzeni odpowiada rozchwianiu tożsamości postaci.
Film jako wehikuł pamięci
Filmy Hasa można odczytywać jako swoiste kapsuły pamięci. Postacie często podróżują nie tyle w przestrzeni, co w czasie, w głąb wspomnień, przeszłości — czasem własnej, a czasem cudzej. Jednak ta pamięć nie ma charakteru nostalgicznego – jest fragmentaryczna, zniekształcona i pełna pęknięć. Pamięć, zamiast budować tożsamość, często ją rozmywa [4].
Has w świecie postmodernistycznym
Choć Has tworzył głównie w drugiej połowie XX wieku, jego kino można interpretować przez pryzmat postmodernizmu. Dekonstrukcja narracji, nieciągłość czasu, brak spójnej tożsamości i ironiczne podejście do rzeczywistości wpisują się w estetykę postmodernistyczną, mimo że sam reżyser był raczej outsiderem wobec ideologicznych prądów [5].
Twórczość Wojciecha Hasa stawia ważne pytania o to, kim jesteśmy w świecie pozbawionym trwałych struktur – religijnych, społecznych, historycznych. Jego filmy nie dają odpowiedzi, ale pozwalają odczuć głęboką niepewność i zarazem fascynację, jakie towarzyszą odkrywaniu siebie w rzeczywistości, która nieustannie się przekształca.
Przypisy
Z. Majchrowski, Labirynt i lustro. Kino Wojciecha Hasa, Kraków 2008, s. 132.
T. Miczka, „Narracje o tożsamości. 'Rękopis znaleziony w Saragossie' jako metafora poszukiwania sensu”, Kwartalnik Filmowy, nr 68/2010, s. 55–67.
A. Helman, Wojciech Has, Warszawa 1993, s. 89–90.
M. Kornatowska, Pamięć i zapomnienie w kinie polskim, Łódź 2006, s. 112.
J. Szyłak, „Postmodernizm w kinie – przypadek Hasa”, Kino, nr 4/1999, s. 21–26.




Komentarze