Reymont na zmywaku? O godności i pracy fizycznej na emigracji
- Familiaris

- 27 lip
- 2 minut(y) czytania
Wyobraźmy sobie Władysława Reymonta – noblistę, pisarza uhonorowanego za „Chłopów” – myjącego naczynia w londyńskiej restauracji lub rozkładającego towar w niemieckim magazynie. Zestawienie to wydaje się absurdalne, ale niesie ważny przekaz: czy godność człowieka zależy od rodzaju wykonywanej pracy? A może miejsce i kontekst – szczególnie emigracyjny – decydują o społecznej wartości jednostki? W XXI wieku pytania te pozostają wciąż aktualne dla milionów Polaków pracujących fizycznie poza granicami kraju.

Emigracja zarobkowa – konieczność czy wybór?
Po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku, rozpoczął się nowy rozdział masowej emigracji zarobkowej. Setki tysięcy Polaków wyjechały do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii i Skandynawii, podejmując prace fizyczne często znacznie poniżej swoich kwalifikacji. Nie z wyboru, lecz z potrzeby – ekonomicznej, życiowej, często godnościowej: „chcę zarobić, by nie wstydzić się w kraju”[1].
Mit pracy fizycznej jako „niższej”
Społeczeństwo, także polskie, dzieli pracę na „lepszą” i „gorszą”. Praca fizyczna – zwłaszcza na emigracji – bywa postrzegana jako upokarzająca. Tymczasem w rzeczywistości to właśnie dzięki niej funkcjonują europejskie gospodarki: bez polskich rąk do pracy wiele sektorów uległoby paraliżowi. Problem nie leży w charakterze pracy, lecz w spojrzeniu na nią przez pryzmat statusu społecznego.
Jak zauważa socjolożka Zofia Ratajczak, „społeczna deprecjacja pracy fizycznej wynika z połączenia klasizmu i nacjonalizmu – imigrant z Europy Wschodniej to wciąż ktoś 'niżej' [2].
Godność człowieka a praca
Czy zmywanie naczyń w restauracji czyni człowieka mniej wartościowym niż pisanie książek? Czy ciężka praca fizyczna w obcym kraju odbiera godność? Reymont, zanim został uznanym pisarzem, był robotnikiem kolejowym i aktorem w wędrownych trupach teatralnych – nikt wówczas nie odmawiał mu człowieczeństwa. Przeciwnie – jego twórczość zrodziła się z doświadczeń ludzi pracy [3].
Godność nie tkwi w tytule zawodowym, lecz w sposobie bycia, uczciwości, relacjach z innymi. „Każda praca, która nie hańbi, jest godna” – powtarzają często polscy emigranci, próbując bronić swojej tożsamości przed dezintegracją [4].
Emigracja a tożsamość
Dla wielu emigracja oznacza nie tylko utratę zawodowego statusu, ale też rozdarcie tożsamościowe. W kraju – wykształcony, z dyplomem. Za granicą – sprzątacz, budowlaniec, pracownik sezonowy. Proces ten, choć nieunikniony, nie musi prowadzić do upokorzenia, jeśli towarzyszy mu społeczna solidarność i uznanie.
Przykładem mogą być inicjatywy polonijne, które promują opowieści o ludziach sukcesu w zawodach fizycznych, pokazując, że praca nie definiuje człowieka w sposób ostateczny. Jak podkreśla psycholog Ewa Kuczyńska, „emigranci potrzebują narracji, które przywracają im podmiotowość” [5].
Reymont na zmywaku to nie żart, lecz pytanie o wartość ludzkiej pracy i godność w kontekście migracyjnym. Czy umiemy dostrzec człowieka nie przez pryzmat tego, co robi, lecz jakim jest człowiekiem? Emigracja uczy pokory – ale też daje szansę na przewartościowanie pojęcia godności. I może właśnie tu, między zmywakiem a kartą biblioteki, kryje się prawdziwa lekcja współczesnego humanizmu.
Przypisy:
Kowalski, M. (2010). Nowa emigracja: Motywy i mechanizmy. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar, s. 45.
Ratajczak, Z. (2018). „Obcy i potrzebni. Wizerunek wschodnioeuropejskich imigrantów w zachodnich społeczeństwach”, Kultura i Społeczeństwo, nr 2, s. 76–77.
Nowak, A. (2004). Biografia Władysława Reymonta. Kraków: Universitas, s. 19–24.
Raport Instytutu Spraw Publicznych (2015). Polscy emigranci w Europie Zachodniej – między integracją a alienacją, s. 53.
Kuczyńska, E. (2021). „Tożsamość i przystosowanie w migracji: Studium przypadków”, Psychologia Społeczna, t. 16, nr 4, s. 33.




Komentarze